Ten się śmieje… W ogniu pytań, debat i sporów o graffiti…

Ten się śmieje…

W ogniu pytań, debat i sporów o graffiti – czyli właściwie dyskusji o definicji sztuki, jej granicach i rzeczy lub wartości, których dla niej poświęcać nie wolno – zawsze pojawia się nazwisko, czy raczej pseudonim, Banksy’ego.

Jest to chyba najbardziej znany grafficiarz i artysta street artu (sztuki ulicznej) świata. Co o tyle paradoksalne, że nikt tak naprawdę nie wie – a przynajmniej nikt się z tą wiedzą publicznie nie zdradził – kto kryje się za tym pseudonimem. Mimo to, dzieła Banksy’ego sprzedawane są w galeriach za miliony, a budynki lub przedmioty, na których zostawił swój ślad, często nie tylko nie tracą, ale wręcz zyskują na wartości.

Wiele z prac – czyli graffiti, czyli, jak powiedzieliby jego przeciwnicy, gryzmołów na murach – Banksy’ego porusza trudne tematy społeczne, inne bazują na ironicznym lub żartobliwym wykorzystaniu kontekstu budynku (np. malunki w ZOO, na których zwierzęta komentują zachowanie ludzi), inne przybierają prostsze formy, choćby tylko podpisu „Banksy”. Ale obecnie i podpis wystarczy, by o dany przedmiot bili się kolekcjonerzy.

Pytanie, czy w świecie milionowych licytacji Banksy nie stępią się nieco pazury – te same, które uczyniły go tak sławnym…